Po odmrożeniu gospodarki naszego kraju i otwarciu galerii oraz punktów usługowych, Ministerstwo Zdrowia i Główny Inspektorat Sanitarny nałożyły na właścicieli sklepów obowiązek zapewnienia skutecznej dezynfekcji swoim klientom. Po pierwszych 2 miesiącach odmrożenia już wiemy, że większość sklepów i punktów usługowych wypełnia ten obowiązek po macoszemu i traktuje jak kolejny martwy przepis. A to przecież chodzi o nasze zdrowie, a może nawet i życie… Dlaczego więc ktoś na nas oszczędza?

Skuteczna dezynfekcja to taka, która zniweluje 99% bakterii oraz wirusów z naszych dłoni, które potem nieświadomie wędrują w okolice oka i ust – dotykamy twarzy aż 40 razy na godzinę! Abyśmy byli w pełni bezpieczni, musimy spełnić 2 warunki: na ręce powinno trafić około 2 ml płynu z zawartością minimum 70% alkoholu i czynność dezynfekcji powinniśmy powtórzyć dwukrotnie. Skąd to wiemy? Są to szczegółowe zalecenia WHO, MZ i GiS. Dodatkowo taką informację przeczytasz w instrukcji użytkowania na każdym płynie do dezynfekcji. Czy sklepy wypełniają te warunki, aby zapewnić nam pełnię bezpieczeństwa? W dużej większości nie. Wystarczy odwiedzić kilka miejsc publicznych by się o tym przekonać.

POMPKA, PSIK PSIK I ABSURDY DEZYNFEKCJI

W większości sklepów i punktów usługowych na wejściu znajdziemy stolik ze zwykłym atomizerem lub pompką z płynem do dezynfekcji, który przy okazji znajduje się na podłodze, ścianie obok i ciuchach ubraniach Klienta. Warto zrozumieć absurd tego sposobu dezynfekcji:

Wirusolodzy i lekarz tłumaczą nam, że nie powinniśmy dotykać klamek, przycisków w windach, poręczy, banknotów, itp., bo są to przedmioty, których dotyka przed nami wiele osób i to właśnie na nich znajduje się najwięcej zarazków. To dlaczego mamy dotknąć atomizera lub pompki na wejściu do supermarketu, jeśli dosłownie przed sekundą dotykał jej ktoś przed nami i to na dodatek brudną ręką? Czym taki atomizer i pompka różnią się od klamki w publicznej toalecie? Wielu pewnie powie – tym, że dotknąłem, ale zaraz potem zdezynfekowałem! A masz pewności, że wykonujesz dobrze tę czynność? Że z pompki/atomizera wylatuje odpowiednia ilość płynu o odpowiednim stężeniu alkoholu? Że wcierasz płyn w dłonie przez 20 sekund? A czy powtarzasz tę czynność dwukrotnie? A może naciskasz pompkę łokciem? Jeżeli odpowiedź brzmi nie, to jasnym jest, że taka dezynfekcja jest nieskuteczna, a Ty nie jesteś bezpieczny. Zastosowanie urządzeń dotykowych w celu zapewnienia bezpieczeństwa klienta nie różni się absolutnie niczym od dotykania klamki, przycisków windzie, poręczy i sedesu w publicznej toalecie.

Niektóre sklepy idą dalej – pompkę obsługuje pracownik sklepu, do którego musimy podejść i to on dezynfekuje nam dłonie. Można pomyśleć, że to super rozwiązanie, bo dzięki temu omijamy dotykanie urządzenia. Ale za to, aby można było nam na dłonie psiknąć odpowiednią ilością płynu musimy podejść blisko… Tak blisko, że przekraczamy 1,5 metrową barierę bezpiecznego odstępu. Zbliżamy się do osoby, która codziennie ma kontakt z tysiącami innych osób, a przez kilka godzin nosi maskę na brodzie – przecież nie ma szans wytrzymać bite 8 godzin w maseczce! A może nosi przyłbice? To trochę lepiej, ale pamiętajmy, że wirusy nie wybierają tylko drogi na wprost – mogą wraz z kropelkami po kichnięciu wlecieć pod przyłbice z boku, z dołu, z góry… I ognisko zakażenia gotowe. Wielu właścicieli sklepów mówi: „Moi klienci nie korzystają z dezynfekcji, więc po co mam inwestować w profesjonalne urządzenia?”. A może nie korzystają dlatego, że nie chcą dotykać atomizera lub pompki? Może chcieliby zdezynfekować się bezdotykowo, samodzielnie i w urządzeniu, na którym nikt nie zostawił zarazków? Tak tworzy się błędne koło – właściciele sklepów są przekonani o tym, ze nikt nie korzysta z dezynfekcji, a klienci z niej nie korzystają, bo wiedzą, że w takiej formie nie zapewnia ona bezpieczeństwa, a wręcz mu zagraża. W wielu miejscach widać narodowe rozprężenie – są osoby, które podchodzą do tematu koronawirusa bardzo sceptycznie – nie noszą maski, nie dezynfekują rąk. Mają do tego prawo. Warto jednak pamiętać, że klientami sklepów są również osoby, które aż nadto dbają o swoje bezpieczeństwo, bo mają choroby przewlekłe, są starsi, w ciąży, osłabieni chemioterapią lub po prostu się boją. W sklepach i punktach usługowych znajdziemy produkty dla różnych osób, więc taka powinna być też dezynfekcja –zaspokajać potrzeby każdego Klienta.

WIECZNA PROWIZORKA

Decyzja o odmrożeniu sklepów, galerii i punktów usługowych, spowodowała lekką panikę wśród ich właścicieli – nikt nie przypuszczał, że to wydarzy się tak szybko, dlatego też większość nie była gotowa na bezpieczne przyjęcie klientów. Obowiązek zapewnienia dezynfekcji, rękawiczek, zbudowania odległości między klientami i potrzeba ochrony zdrowia pracowników, wpłynęły na wiele przypadkowych i nietrafionych inwestycji. Trzeba było szybko wypełnić zalecenia dotyczące bezpieczeństwa, nie było czasu szukać profesjonalnego sprzętu i dostawcy, więc pojawiły się działania prowizoryczne. I o ile przez pierwsze 7-14 dni takie rozwiązania są zrozumiałe i wytłumaczalne, o tyle po 2 miesiącach od otwarcia, gdy obroty wróciły do normy, prowizorka jest absurdalna nieuzasadniona i po prostu szkodliwa dla zdrowia Klientów. Działania prowizoryczne mają jeszcze jedną, niebezpieczną cechę – w większości przypadków nigdy nie zastąpi ich rozwiązanie profesjonalne. Prowizorka jest tania i… wieczna.

INWESTYCJA JEST TAŃSZA, NIŻ PROWIZORKA

Wirus zostanie z nami na zawsze. Lekarze przekonują, ze COVID będzie jak grypa – będzie pojawiał się co jakiś czas –  sezonowo lub, pomimo szczepionki, będzie cały czas aktywny w społeczeństwie. Dezynfekcja również zostanie z nami na zawsze. Wystarczy spojrzeć na kraje azjatyckie, które świetnie przygotowały się do kolejnych pandemii – od kilku lat noszą maski, dezynfekują dłonie. Może się okazać, że to nie jest ostatnia pandemia w naszym życiu, dlatego rozwiązania, które wypracujemy i w które zainwestujemy już teraz będą nam służyły długie lata. I o ile prowizorka jest faktycznie wieczna, to niestety się psuje, co skutkuje często zakupem…kolejnego prowizorycznego rozwiązania. Takie postępowanie jest zupełnie nieekonomiczne, ponieważ o wiele lepiej zainwestować więcej w dobre, niepsujące się urządzenie, które będzie służyło dłużej, niż wybierać rozwiązania „na chwilę”. Ta chwila może się przedłużyć do kilku lat.

W ŚWIECIE DOTYKU BEZDOTYKOWO

Wiele urządzeń jest dotykowe – telefony, kioski internetowe, parkometry. Żyjemy w świecie technologii dotykowej, ale dezynfekcję musimy przeprowadzać bezdotykowo – tylko takie urządzenia zapewniają nam pełne bezpieczeństwo. Na rynku istnieje wiele rozwiązań tego typu – większość z nich to jednak zwykłe bezdotykowe dozowniki łazienkowe, zupełnie nie dostosowane do przemysłowego użycia. I tak wchodzimy do sklepu, cieszymy się, że możemy wykonać bezdotykową dezynfekcję, ale urządzenie…nie działa. Właściciele sklepów powinni więc wybierać stojaki do dezynfekcji, które są trwałe i przystosowane do intensywnego użytkowania i nie będą sprawiały klientom problemów. Po pierwsze pojemny baniak na płyn do dezynfekcji – nie ma nic bardziej drażniącego niż brak płynu! Ważne są również koszty eksploatacji – aby nie oszczędzać na zdrowiu klientów, stacje do dezynfekcji powinny mieć wbudowany elektrozawór, dzięki któremu płyn nie kapie, a na dłonie użytkownika aplikuje dokładnie tyle płynu, ile potrzeba. I płyn wydobywa się tylko na dłonie, a nie na wszystko co znajduje się w pobliżu. Dodatkowym elementem jest również czas reakcji – po włożeniu dłoni pod aplikator płyn powinien pojawiać się natychmiast. I na koniec nie zapominajmy o designie – wszyscy lubimy przebywać w ładnych miejscach, kupujemy ładne rzeczy, więc i dezynfekcja może być ładna. Te wszystkie cechy spełnia CZYSTOJAK, który jest bezpieczną i designerską odpowiedzią na problem zapewnienia bezdotykowej dezynfekcji dłoni w przyjaznej i ładnej formie.